Machnąłem dzisiaj solo dwa pierwsze scenariusze z podręcznika głównego. Standami na improwizowanym stole (-10 do klimatu), ale zawsze.
Wrażenia?
Z minusów:
(-) W pierwszym scenariuszu jak na tyle rzutów sporo było pustych (chociaż często wypadały mi 1 i 2 na obrażenia), tzn. nie zmieniających stanu stołu (nie liczę zużywającej się amunicji):
- Pierwsza postać: rzut na trafienie - pudło; kontra przeciwnika - pudło
- Druga postać: rzut na trafienie - weszło, rzut na obrażenie - nie przeszło pancerza; kontra przeciwnika - nie weszło.
- Trzecia postać: strzał z łuku (-1 strzała) - weszło, rzut na obrażenia - nie przeszło pancerza....
(-) Raczej nie zostanę fanem losowej odległości ruchu przeciwników:
- Niby 2K6 ma lepszy rozkład niż np. k12, ale przy stole o wymiarach 2'x2', rozrzut dalej jest zbyt duży.
- Jest to nieklimatyczne - wypatroszony ghul w dwie rundy żwawo przebiegnie cały stół, podczas gdy żądny krwi dzik nie pokona w tym czasie nawet połowy, jeśli taki będzie kaprys kostek.
- To często kolejny "nudny" rzut, prowadzący do innych mało emocjonujących rzutów, wariant pesymistyczny:
Rzut na ruch: 2K6 => doszedł? Doszedł.
Ile ma postaci w zasięgu 1''? 2, to K6, żeby sprawdzić którego zaatakuje.
Rzut na atak: k20 (na szczęście bez modyfikatorów, każdy potwór trafia na 12+) => trafił, sprawdzamy którą kością zadaje obrażenia.
Rzut na obrażenia k8: to jeszcze sprawdźmy pancerz postaci => o jednak nie weszło.
Postać kontruje k20 (tym razem już z modyfikatorami) => trafiła, sprawdzamy którą kością zadaje obrażenia.
Rzut na obrażenia k4: to jeszcze pancerz przeciwnika => o jednak nie weszło.
6 rzutów, część z modyfikatorami, żeby wszystko zostało po staremu... No prawie wszystko - postać jest teraz w zwarciu.
(-) Straszne nieklimatyczny jest sposób kończenia scenariuszy: 6 rund i do widzenia, niezależnie od sytuacji na stole.
- Wszystkie postacie są związane walką z przeciwnikami od których nie mogą uciec + przeciwnik ma przewagę liczebną, w HP na głowę i w pancerzu? Nic nie szkodzi, postacie ustały do 6 rundy więc nic im się nie stało.
- Ta akcja sprowadzi przeciwnika? Poczekam z nią do 5 rundy, tak żeby nie zdążył do mnie dojść i mnie wykończyć.
Z drugiej strony jakbym miał turlać aż ostatnia postać padnie, albo opuści obszar gry, to bym pewnie kostki starł.
Neutralne:
(~) Sporo losowości, mamy kilka jednorazówek (każda do użycia raz w scenariuszu) pozwalających "trochę" nad nią zapanować (typu: przerzut, zadanie maksymalnych obrażeń, anulowanie skutków trafienia krytycznego, etc.).
(~) Przy takim zasięgu przeciwników stół bywa ciasny
Na plus:
+) Postacie wyszły na tyle zróżnicowane, żeby były dobrze rozróżnialne - głównie jednak od strony klimatycznej.
Ogólnie:
Miała być klimatyczna emocjonująca turlanka - wyszła głównie turlanka. Braku klimatu niestety nie można zwalić tylko na mój improwizowany stół, bo mechanika też ma swoje za uszami.
Może zagram ponownie, kiedy będę miał więcej terenów, acz pewnie prędzej spróbuję czegoś innego. Przetrawiłem temat - szkoda tracić czas na grę która tak sało rokuje.
Co dalej?
Waham się między:
- Silver Bayonet - kusi mechaniką, tylko scenariuszy solo nie jest zbyt wiele (4 w podręczniku głównym, po 3 w dodatkach).
- Five Leagues from the Borderlands - tu "scenariuszy" nie zabraknie, ale losowość może przytłaczać i odbierać frajdę z gry (Vide recenzja na
BGG)